Użytkowników online: 112

Leed: Pomimo faktu, że na co dzień zdecydowanie jestem zwolennikiem diety eliminacyjnej – pozbywając się tym samym każdej możliwej porcji glutenu i innych lektyn, tłuszczów trans, cukrów oraz nabiału – to w dalszym ciągu zdaję sobie sprawę z tego, że to nawyki żywieniowe sprawiają największe kłopoty naszemu układowi żołądkowo-jelitowemu, a wraz z nim psuć zaczyna się nasz cały organizm na drodze przewlekłych procesów zapalnych. Kropla drąży skałę i o ryzyku związanym z długotrwałym spożyciem czynników antyżywieniowych można napisać osobny artykuł. W chwili obecnej skupmy się jednak na tym, że jeżeli odstępstwa żywieniowe są nader rzadkie, to straty będą zdecydowanie mniejsze. A co powiedzielibyście na to, żeby je minimalizować?


 

Kliknij poniżej w „Polub tę stronę”, a będziesz na bieżąco informowany o nowych artykułach z mojego bloga.

___________________________________________

Biorąc pod uwagę świąteczne okresy, chyba każdy z nas chciałby pofolgować sobie z dietą i móc cieszyć się kuchennymi specjałami wraz z resztą domowników. Pierogi ruskie, jak i te z kapustą i grzybami, makiełki oraz makowiec, to tylko kilka pozycji, które chcielibyśmy zjeść w towarzystwie rodziny. Ale co zrobić, jeśli stan naszego organizmu zmusza nas do niemal całkowitej rezygnacji z tych smakołyków? Bądźmy szczerzy – gdyby wymienione wyżej potrawy były zdrowe, to każdy by je jadł i to często. Są smaczne, nie ukrywajmy. Jednak biorąc pod uwagę profilaktykę zdrowotną, musimy lawirować pomiędzy tym, co jest smaczne, a tym, co uznajemy na najzdrowszą z możliwych opcji żywieniowych. Gluten zapewnia spoistość ciasta oraz jego puszystość i przy pomocy mąki gryczanej nie uzyskamy tego samego efektu. Wspomniana wcześniej kwestia nawyków żywieniowych jest tutaj swojego rodzaju słowem kluczem i teoretycznie każdy z nas mógłby raz na kilka tygodni zjeść grupę pokarmów zawierających omówione wcześniej czynniki antyżywieniowe. Część osób jednak będzie bardzo intensywnie pokutowała takie występki dietetyczne. Zaburzenia żołądkowo-jelitowe, brain fog, kłopoty z cerą, puchnięcie i silna aktywacja przeciwciał – to tylko niewielki obraz tego, co doświadczają osoby wychodzące na chwilę z ostoi dietetycznej. Tylko osoby względnie zdrowe są w stanie na co dzień spożywać te substancje antyżywieniowe bez większych problemów zdrowotnych, dopóki czynniki te zniszczą organizmu na tyle, żeby zaczęły one odczuwać niekorzystne symptomy. U osób z problemami żołądkowo-jelitowymi, przy chorobach autoimmunologicznych kwestia zdrowej diety jest dużo bardziej skomplikowana. Sytuacja przypomina w zasadzie tę scenę z filmu „Beetlejuice”, gdzie bohater filmu wychodzi na ganek domu, aby zaraz z niego wpaść na pustynię, ganiany przez piaskowego robaka – w każdym razie, nie jest miło. Na szczęście w nowożytnej dietetyce utarło się hasło: „Gdzie natura nie pomoże, tam przychodzi farmacja.” Oczywiście nie mówimy tu o wykorzystaniu niesteroidowych leków przeciwzapalnych, ani środków na wzdęcia. Mam na myśli wykorzystanie środków z klasy probiotyków, suplementy kwasu masłowego, laktoferrynę oraz naturalne środki przeciwzapalne przyjazne dla flory jelitowej. Wykorzystując te produkty możemy wspomóc nie tylko stan jelit i zmniejszać stany zapalne, ale również usprawnić pracę enzymatyczną. Czy wiecie, że gluten jest nie tylko wrogiem jelit, ale również trzustki? Efekt „kaca” po zjedzeniu pizzy przy wieczornym filmie to nie tylko zmiany w neuroprzekaźnikach – proponuję wykonać badanie amylazy i lipazy z moczu celem sprawdzenia. Test z moczu jest dużo bardziej wiarygodny, bo wskazuje na średni poziom w ciągu 72 godzin, podczas gdy fluktuacja enzymów wykrywana z kriobiegu może być bardzo duża w zależności od spożycia substancji odżywczych. Z tego też względu do cheat meala, a w tym przypadku świątecznego obżarstwa polecam zastosowanie chociażby dobrej mieszanki enzymów trawiennych.

[su_heading size=”19″ align=”left” margin=”40″]Poznaj swojego wroga[/su_heading]

W polskiej komedii Kiler 2 padło słynne hasło: „to co wolno, jak nic nie wolno?”. Niestety wśród laików nakaz stosowania diety eliminacyjnej, opiewającej o całkowite lub znaczne pozbawienie glutenu i innych lektyn, tłuszczów trans oraz cukrów i produktów nabiałowych powoduje całkowity paraliż, zupełnie tak, jakby nie istniał już żaden pokarm do spożycia. Jest to nic innego jak brak znajomości podstawowych, bogatoodżywczych grup pokarmowych. Niemniej jednak pamiętajmy, że nawet niskoprzetworzone produkty spożywcze mogą być również dla nas wrogiem w postaci niepożądanych reakcji na pokarmy, tak zwanych opóźnionych lub utajonych nadwrażliwości pokarmowych IgA- i IgG-zależnych. Są one zawsze wynikiem utraty wybiórczej szczelności bariery jelitowej, czyli rozwoju zespołu nieszczelnego jelita. Istotnym elementem opisywanej bariery jest mikrobiota jelitowa. Z tego względu rozwój dysbiozy jest czynnikiem silnie predysponującym do pojawienia się niepożądanych reakcji na pokarmy, zwanych powszechnie nietolerancjami pokarmowymi.


U osób z uszkodzoną barierą jelitową niewystarczająco strawione pokarmy przenikają z jelita do układu krwionośnego, co powoduje odpowiedź układu immunologicznego oraz stan zaplany, którego długotrwałe bytowanie zaburza funkcjonowanie osi leptynagrelina, jak również powoduje insulinooporność. Pokarmy, na które możemy mieć rozwiniętą silną nietolerancję pokarmową to często produkty cechujące się niskim stopniem przetworzenia, a więc teoretycznie zdrowe. Pamiętajmy, że ciężko jest podzielić żywność na zdrową i niezdrową ze 100-procentową pewnością, bo nie jesteśmy tym, co zjadamy, tylko tym, co stanie się z naszym organizmem po ekspozycji na nią. Jak więc widać, za pośrednictwem kaszy jaglanej, wieprzowiny, pomidora, czy innego źródła pokarmowego jesteśmy w stanie zniszczyć nasze jelita, a co się z tym wiąże – cały organizm. I wcale nie potrzeba do tego tłuszczu trans, ani pokarmu z glutenem. Wystarczy odpowiednio długa ekspozycja na silną nietolerancję IgA- oraz IgG-zależną przy dysbiozie jelitowej. W ramach odpowiedniej diagnostyki dobrze jest rozszerzyć badania krwi i moczu właśnie o panel dotyczący nietolerancji, bo bardzo możliwe, ze wzdęcia, nudności, czy dolegliwości bólowe powodowane są przez silny alergen, taki jak białka mleka, czy jaja. Czasem najbardziej oczywiste rozwiązania są najtrudniejsze do uchwycenia – nie zawsze najwięksi wrogowie jelit pochodzą z przemysłu cukierniczego.

[su_heading size=”19″ align=”left” margin=”40″]Wsparcie suplementacyjne[/su_heading]

O ile w przypadku walki z nietolerancjami pokarmowymi sprawdzonym sposobem jest wprowadzenie diety eliminacyjno-rotacyjnej z danymi grupami pokarmowymi oraz uszczelnienie jelita, między innymi również dzięki odpowiednio dobranej, celowanej probiotykoterapii o jakiej pisze w tym numerze Body Challenge dr Patrycja Szachta, o tyle w kwestii prewencji chorób żołądkowo-jelitowych sprawa przedstawia się… w zasadzie całkiem podobnie, tylko z większym rozmachem.


Stosowanie wieloszczepowych probiotyków to jeden z podstawowych elementów mający zwiększyć szczelność bariery jelitowej w przypadku ich odbudowy oraz ograniczenia niekorzystnych symptomów dotyczących reakcji jelitowych. Ten sam sposób możemy zastosować w formie suplementacji do świątecznego obiadu, gdzie mnogość dań oraz ilość składników żywieniowych należących do grupy FODMAPs jest ogromna. Saszetka Vivomixxu, czy kilka tabletek SanProbi Barier lub SuperFormula, czy EpicPro 25 ze Swansona mogą usprawnić działanie układu pokarmowego, zmniejszyć stany zapalne i usprawnić samopoczucie.


Suplementy kwasu masłowego, jak Debutir, czy amerykański odpowiednik Butyr-Aid to dobry sposób na zwiększenie szczelności bariery jelitowej, zwiększona synteza kolonocytów oraz zmniejszanie stanu zapalnego. Pamiętajmy tylko o tym, żeby nie mieszać bezpośrednio maślanów z probiotykami, a więc rozwiązanie jest następujące: na świąteczne śniadanie stosujemy probiotyk wieloszczepowy, natomiast do obiadu możemy zastosować maślany, lub odwrotnie.
Enzymy trawienne, niezależnie od produktu, czy to SuperEnzymes, Pancreatine, czy preparat o nazwie DPP Complex może wpłynąc na zmniejsze niekorzystnych reakcji jelitowych oraz usprawnić sam proces trawienia. W ramach świątecznego menu na szczególną uwagę zasługuje zwłaszcza ostatni wymieniony preparat, gdyż zawiera zestaw enzymów trawiących gluten na gliadynę i gluteninę, jak również enzymy trawiące produkty mleczne. Będzie to więc doskonałe rozwiązanie zabezpieczające w ramach cheat meala, lub świątecznych biesiad. Enzymów również nie powinno się stosować do tego samego posiłku z probiotykami.


Laktoferryna, podobnie maślany mają działanie zmniejszające stan zapalny, jak również ułatwiające trawienie produktów mlecznych i namnażają bakterie szczepu Enterococcus, wpływające na zachowanie naszej odporności. Może być to wzmocnienie suplementacji wobec pierogów ruskich lub sernika.
Liście Damiana, to suplement o plejotropowym działaniu, zwiększający poziom testosteronu, zmniejszający aromatyzację oraz poziom prolaktyny, ale dla nas najciekawszym działaniem w kontekście tego artykułu będzie działanie żółciopędne i żółciotwórcze, co będzie cennym sojusznikiem przy spożyciu pokarmów tłustych, do czego większość populacji nie jest przyzwyczajona na co dzień.


Dodatkowym wsparciem mogą być produkty przeciwzapalne bezpieczne dla naszej flory jelitowej, a więc kurkuma w formie przyprawy i kurkumina jako suplement, Cissus quadrangularis, Vilcacora (koci pazur), Herpagophytum procumbens (czarci pazur), czy nawet kwasy tłuszczowe EPA i DHA, a więc zwierzęce formy omega-3.
W mediach masowego przekazu około świątecznie pojawiają się reklamy suplementów z sylimaryną wpływające na poprawę funkcjonowania wątroby, ale pamiętajmy, że żywienie najpierw trafia do naszych jelit, zanim trafi żyłą wrotną do wątroby i jej obciążenie jest najczęściej związane z „niedoróbkami” pracy związanej z wchłanialnością jelitową. Oczywiście można postawić również na suplementację sylimaryną, pamiętając jednocześnie o dawce terapeutycznej – około 250 mg na porcję, jak również o tym, że sylimaryna wykazuje spadek wychwytu składników odżywczych podanych w krótkim odstępie czasu, więc najmądrzej byłoby suplementować ją jako monosuplement, bez dodatku innych produktów.


Pamiętajmy, że suplementacja musi być odpowiednio speriodyzowana i zmieszanie garści pigułek na raz nie będzie dobrym pomysłem, chociażby ze względu na fakt wzajemnego zmniejszania się ich efektywności. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że możemy wykorzystać suplementację celowaną, oznaczać to będzie stosowanie liści Damiana przy posiłkach tłustych, mieszanki laktoferryny i enzymów do pokarmów zawierających nabiały oraz wieloszczepowe probiotyki do posiłku, na który mamy rozwiniętą nietolerancję. Jak widać, święta nie zawsze muszą być dla nas przykrym czasem, kiedy reszta domowników zajada się specjałami, podczas gdy my siedzimy w ciszy z plastikowym pudełkiem zawierającym gotowane brokuły, pierś kurczaka i ryż.

 

Autor: Jakub Mauricz, Mauricz Training Center

 

➡ SZKOLENIE Z DIETETYKI I SUPLEMENTACJI POZIOM I ⬅

Miejsce: Warszawa
Eurocentrum
Aleje Jerozolimskie 134
sala na 1 piętrze
Data: 12-13 stycznia, 10:00 – 17:00

Miejsce: Poznań
Data: 14-15 stycznia, 10:00 – 17:00

PROWADZĄCY: Jakub Mauricz – najbardziej rozpoznawalna twarz dietetyki sportowej w Polsce. Trener, dietetyk, szkoleniowiec, dydaktyk. Specjalizuje się w dietetyce sportowej i suplementacji w sportach siłowych i siłowo-szybkościowych. Współautor sukcesów największych polskich gwiazd sceny MMA – mistrzyni UFC Joanny Jędrzejczyk, mistrza KSW – Mameda Khalidova, Michała Materli, Izuagbe Ugonoh i wielu innych. Redaktor prowadzący magazynu Body Challenge. Autor wielu publikacji naukowych oraz artykułów publikowanych w czasopismach eksperckich, popularnonaukowych i lifestylowych.

Więcej szczegółów na temat szkolenia oraz formularz rejestracyjny znajdziesz pod linkiem ➡
https://mauricz.com/produkt/12-13-01-2017-warszawa/

https://mauricz.com/produkt/14-15-01-2017-poznan/

Dokładny plan szkolenia ➡ http://mauricz.com/wp-content/uploads/2016/08/dietetyka_i_suplementacja_mauricz.pdf