Jak stresują się Twoje jelita?
Mniejszemu lub większemu stresowi poddawany jest każdy z nas na co dzień. Jednak nasza codzienność nie powinna wyglądać tak, że stale „gasimy pożary”, czyli reagujemy na nerwowe sytuacje. Okazjonalny stres jest świetnym motorem do działań i czasem ratuje nas przed „utratą głowy”. Jednak w nadmiarze szkodzi Tobie, a jego destrukcyjny wpływ rozpoczyna się w Twoich jelitach…
Jak działa stres?
Stres to reakcja całego organizmu na wydarzenia, które w jakiś sposób zaburzają jego równowagę i spokój. Bodźce, które wywołują tę sytuację, zwiemy stresorami.
Natura wymyśliła stres po to, aby obronić nas przed drapieżnikami i wszelkimi katastrofami. Dzięki temu, że doświadczamy stresora, nasz organizm błyskawicznie przechodzi z fazy spokoju do fazy wzmożonej czujności i aktywności.
Tę zdolność do adaptacji najprościej można zobrazować właśnie na przykładzie jaskiniowca. Idzie sobie przez las, a tu zza drzewa wyskakuje groźny wilk. Jaskiniowiec nie posiadł jeszcze co prawda odpowiedniego intelektu ani wiedzy na temat dzikich zwierząt, ale ta wiedza, którą posiada, jest tu wystarczająca – wie on, że to nie jest czas na pertraktacje z wilkiem. Doskonale rozumie również, że musi zareagować błyskawicznie. Czyli: albo rzucić włócznią i ryzykować, że nie trafi i rozwścieczy zwierzę, albo wspiąć się na najbliższe drzewo, albo zwiewać co sił w nogach.
Tak naprawdę nie ma większego znaczenia, które wyjście z sytuacji wybierze nasz jaskiniowiec, ponieważ stres działa u niego mobilizująco. Jego mózg w ułamku sekundy analizuje wszelkie szanse i możliwości i nakazuje mu podjęcie decyzji, która w jego sytuacji może nie jest najmniej bolesna czy wymagająca najmniej wysiłku, ale z największym prawdopodobieństwem pomoże mu ocalić życie.
A zatem cała energia organizmu zostaje skierowana w stronę mózgu naszego praprzodka, aby rozjaśnić jego umysł i wskazać mu najlepsze wyjścia. Może to zaistnieć dzięki szybkiemu wyrzutowi adrenaliny i kortyzolu, które pobudzają pracę serca. Cała fizjologia organizmu zostaje skierowana w przeżycie.
Można więc w uproszczeniu powiedzieć, że w fazie alarmowej ważniejsze jest na przykład ukrwienie mózgu oraz mięśni kończyn, aby udało im się szybko uciec lub w inny sposób zareagować możliwie jak najszybciej i najprecyzyjniej. Mniej istotne są wówczas kwestie takie jak trawienie, wydalanie czy inne przemiany biochemiczne.
Co ciekawe, nawet gdyby jaskiniowca wcześniej bolała noga, to na skutek silnego wyrzutu adrenaliny będzie on w stanie na tej nodze biec jeszcze długo – do czasu aż będzie bezpieczny, i minie ta właśnie faza – alarmowa.
Faza przystosowania rozpoczyna się właśnie w tym momencie. Stresor nie działa już tak silnie na organizm (udało się uciec przed wilkiem). Poziom hormonów obniża się, więc jaskiniowiec czuje się mniej zmobilizowany, a bardziej zmęczony. Jego organizm uczy się rozpoznawać sytuację i poradzić sobie ze stresorem. Adrenalina także spada, więc na powrót zaczyna go boleć noga.
Jeśli jaskiniowcowi udało się uciec do jaskini i widmo bycia zeżartym przez wilka całkiem ustąpiło, w fazie oporu organizm podejmie próbę regeneracji tkanek uszkodzonych na przykład na skutek dramatycznego biegu. Gdyby jednak wbiegł na drzewo bez jedzenia i jakiejkolwiek broni ani wsparcia od współplemieńców, a wokół drzewa gromadziłaby się coraz liczniejsza wataha wilków – wówczas organizm jaskiniowca wejdzie w fazę wyczerpania.
Jego możliwości adaptacyjne się skończą. Organizm traci wolę i możliwości walki. W efekcie jaskiniowiec staje się bardzo osłabiony, a w miarę upływu czasu zaczynałyby się u niego pojawiać problemy zdrowotne (zakładając, że na drzewie spędziłby na przykład kilka dni). Wówczas staje się już bardzo łatwym łupem dla wilków.
Co dzieje się z organizmem w czasie zadziałania stresora?
Zmysły stają się wyostrzone, czujemy szybsze bicie serca, szybsze krążenie krwi, zniesienie odczuwania bólu, bladość skóry, „zimny pot” spływający po plecach, przyspieszony oddech, rozszerzone źrenice. To wszystko objawy, które odczuwamy jedynie przez jakiś czas, i które są bezpośrednim skutkiem wydzielania hormonów stresu.
Za tę reakcję odpowiada autonomiczny układ nerwowy. To on reguluje pracę narządów wewnętrznych niezależnie od naszej woli. To on wydziela mediatory, czyli hormony uwalniane jako reakcja organizmu na stres.
Czy stres jest dobry, czy zły?
Stres krótkotrwały ma charakter mobilizujący i pomaga nam w wielu niespodziewanych zdarzeniach. Pozwala zareagować błyskawicznie, gdy widzimy psa rzucającego się na nasze dziecko, czy kiedy nasza kuchnia staje w płomieniach. Od czasu do czasu zadziałanie stresora może podnieść odporność naszego organizmu, jest to więc dla nas niezbędne.
Jednak długotrwały stres, tak zwany dystres, może doprowadzić do poważnych problemów ze zdrowiem. Dlaczego?
Nie można stale być w fazie napięcia i czujności niczym żołnierz w okopach. Jeśli stale będziemy na najwyższych obrotach, to w końcu zatrzemy swój silnik. Gdy stresor nie ustępuje, a my wyczerpaliśmy już nasze możliwości załagodzenia sytuacji, zaczynamy się frustrować, ogarnia nas lęk. W ostatecznej fazie (wyczerpania) może dojść do chęci ucieczki, poddania się.
Hormony zalewające nasz organizm na skutek stresu działają aktywizująco, są to adrenalina i noradrenalina. Jest jednak jeszcze kortyzol, który nazywany jest hormonem stresu przewlekłego. Działa nieco wolniej niż dwa poprzednie hormony, ale jest bardzo szkodliwy dla organizmu, ponieważ jego skutki są daleko idące.
Oprócz tego wszystkiego, skutki stresu przewlekłego mogą być fatalne. Możemy na przykład zajadać stres lub sięgać po używki i alkohol, co z pewnością nie przysłuży się lepszemu zdrowiu.
Co najczęściej powoduje przewlekły stres?
Jeśli każdego lub prawie każdego dnia odczuwasz stres z tego samego powodu, to zastanów się dobrze, czy nie jest to czasem Twoja wina!
Na przykład – każdego ranka stoisz w korkach w swoim aucie i nerwowo odliczasz minuty bojąc się spóźnienia i utraty premii. Prawdopodobnie uniknąłbyś tego dojeżdżając do pracy rowerem lub wyjeżdżając z domu o te 15 minut wcześniej.
Czujesz się zawalony pracą i obowiązkami w pracy, a szef dokłada wciąż nowe. Zapytaj siebie, co z tego masz? Jeśli wiesz, że to szef przegina pałkę, może czas aby wreszcie nauczyć się asertywności?
Kolejny raz śpisz na kanapie, bo wyszedłeś po bułki, a wróciłeś w środku nocy kompletnie pijany, bo spotkałeś kumpli. Skutkuje to kolejną awanturą z żoną i stresem. Z pewnością można by tego uniknąć, gdybyś faktycznie wrócił do domu z bułkami, albo przynajmniej uprzedził żonę, że wrócisz dziś później.
Kolejny raz psuje Ci się samochód, a nie masz za co go naprawić bo nie zostało Ci wiele „do pierwszego”. Takie sytuacje nie zdarzałyby się, gdybyś sprawniej zarządzał swoim budżetem i odkładał „na czarną godzinę”.
Tak naprawdę jednak według psychiatrów Thomasa Holmesa i Richarda Rahe’a najsilniejszym stresorem dla nas jest śmierć współmałżonka. Na drugim miejscu jest rozwód – co tłumaczyłoby, dlaczego tak duża część naszego społeczeństwa jest wciąż pod wpływem stresu, choć przecież rozstanie miało przynieść ulgę. Na trzecim miejscu, paradoksalnie, jest ślub. To wydarzenie olbrzymiej wagi, które generuje bardzo silny stres, i to nie tylko w dniu samej ceremonii, ale też na długo przed.
Jak przewlekły stres wpływa na jelita?
Podczas wyrzutu adrenaliny w żołądku następuje wyrzut soków trawiennych zawierających głównie kwas solny, który w nadmiarze wpływa niekorzystnie na jelita. Mięśniówka w stanie napięcia stresowego jest stale napięta, w wyniku czego mogą się pojawić wrzody i nadżerki. Pod wpływem stresy błona śluzowa jelita traci swoją integralność i jest bardziej skłonna do przepuszczania do krwi cząsteczek toksycznych. Nawet 30% pacjentów z chorobami jelit to pacjenci, u których zdiagnozowane są równocześnie depresje, lęki, nerwice.
Wszystko to sprawia, że osoba poddana przewlekłemu stresowi może cierpieć na biegunki, zaparcia, wrzody, refluks, bóle brzucha.
Czy stres może wywoływać choroby?
Liczne badania wykazują, że bycie poddanym ciągłemu, przewlekłemu działaniu stresu, może doprowadzić do rozwoju takich chorób jak:
- Choroby zapalne jelit: Leśniowskiego-Crohna czy wrzodziejące zapalenie jelita grubego
- Zespół jelita drażliwego – brak umiejętności radzenia sobie ze stresem w czasie infekcji Campylobacter może spowodować rozwinięcie się tego schorzenia
- Choroba refluksowa przełyku – nadmiar kwasu solnego może wywołać tę chorobę oraz zwiększyć objawy u osób, które już na nią cierpią.
- Choroba wrzodowa – odpowiedzialne są za nią głównie bakterie Helicobacter pylori, lecz stres może zwiększyć objawy i przyspieszyć ich wystąpienie. Bakterie osłabiają wyściółkę przewodu pokarmowego, a ta staje się bardziej podatna na szkodliwe działanie nadmiernych ilości kwasu solnego, wydzielanego w czasie stresu, co wywołuje nadżerki.
- Biegunki, nadmierne wydalanie moczu. Stres wpływa na ruchliwość jelit i wydalanie płynów. To sprawia, że podczas stresującego wydarzenia możemy doznać biegunki, a wiele osób w trakcie lub po stresującym wydarzeniu doświadcza potrzeby zwiększonego i częstszego wydalania moczu. Możemy też doświadczyć zaparć, jako odwrotnego skutku działania stresora.
Jaki ma związek stres z odpornością?
W licznych badaniach udowodniono, że zdrowe jelita to wysoki poziom odporności – dzięki właściwemu składowi i liczności mikrobioty oraz szczelnym barierom jelitowym jesteś mniej podatny na wnikanie drobnoustrojów chorobotwórczych do organizmu.
Ale mikrobiota wytwarza także krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe SCFA, które zapobiegają chorobom zapalnym jelit i biegunkom, a nawet nowotworom. W sposób naturalny możesz więc wzmocnić swoją odporność nie tylko zdrową dietą, ale także redukując poziom stresu.
Jak radzić sobie ze stresem?
Nie ma uniwersalnej metody radzenia sobie ze stresem, jednak wiadomo z pewnością, że:
- Należy rozpoznać i wyeliminować stresor – na przykład unikać korków, zmienić pracę na mniej nerwową;
- Należy nauczyć się nadawać mniejszą rangę stresorom. Czasem stresujemy się niepotrzebnie sprawdzianami, rozmową telefoniczną czy korkami, które są rzeczą normalną. Takie drobne stresorki należy nauczyć się olewać – nie zależy przecież od nich Twoje życie, na wiele z nich nie masz wpływu, a do innych podchodzisz zbyt ambicjonalnie i osobiście;
- Stosuj techniki relaksacyjne – joga, pilates, czy inne, które nauczą Cię wsłuchiwać się w swoje ciało i rozluźniać napięcie;
- Poświęć czas na aktywność fizyczną – ruch pomaga się nie tylko spocić i rozluźnić, ale także aktywuje hormony szczęścia;
- Znajdź czas dla siebie – nigdy nie myśl, że czas, który spędzasz na czytaniu głupich romansów albo puszczaniu kaczek nad jeziorem to czas bezproduktywny. Uczysz się wtedy być ze sobą, wyzwalasz hormony szczęścia i relaksujesz się, co pomaga Ci przywrócić gospodarkę hormonalną na właściwe tory;
- Znajdź sobie hobby! Czasem mamy wrażenie, że biegamy jak ten chomik w kołowrotku i nic z tego nie mamy. Praca-dom-praca, wszędzie tylko obowiązki, niezapłacone zobowiązania, oczekiwania innych wobec nas, i zawsze jesteśmy z czymś do tyłu. Bywa, że takie myślenie jest spowodowane właśnie nie przepracowaniem, ale brakiem hobby! Gdy nie mamy jak oderwać myśli od rutyny, stajemy się coraz bardziej sfrustrowani. Oglądanie filmów czy piwko z kolegami, gdy będzie się powtarzało zbyt często, wprowadzi nas w poczucie winy i sprawia, że tylko pogłębia się stan frustracji. Jeśli znajdziesz pożyteczne, ciekawe i uspokajające hobby, będziesz miał dokąd uciekać myślami, o czym marzyć, do czego dążyć, a to zapewne przełoży się także na Twoją efektywność w pracy czy relacje rodzinne!
Stres jest niewątpliwie bardzo obciążający dla całego organizmu, ale w szczególności dla jelit. Jeśli chcesz uniknąć poważnych chorób, zacznij od eliminacji stresu w swoim życiu!