Od czego to się zaczęło?
I tak od 4 lat w sierpniu miałem zapalenie spojówek. Moja lokalizacja, w sąsiedztwie rozległych pól, sprawiała, że letnie żniwa otaczały mnie tańcem pyłków, na które miałem alergię. Kiedy do tego dochodził intensywny sezon windsurfingowy, który kocham z jego słońcem i ostrym wiatrem, moje oczy znajdowały się w samym epicentrum wyzwań. To właśnie wtedy zaczęły się moje trudności z przewlekłym stanem zapalnym oczu.
Zmagania z zapaleniem spojówki
Zawsze w okresie letnim zmagałem się z intensywnym zapaleniem spojówki. Każde takie zaostrzenie kończyło się koniecznością wizyty u okulisty, który nieodmiennie przepisywał mi sterydy, konkretnie Softacort. Ta sytuacja powtarzała się przez cztery kolejnych lat.
Zanik centralnego widzenia w moim lewym oku
Po czterech latach systematycznego przyjmowania sterydów, w kolejnym roku stan mojego zdrowia uległ znacznemu pogorszeniu. Wszystko zaczęło się, jak zwykle, od zapalenia spojówki. Sięgnąłem po sterydy, które skutecznie złagodziły objawy. Jednakże dwa miesiące po ustąpieniu zapalenia doszedł kolejny problem – torbielowaty obrzęk plamki żółtej. Niestety, spowodował on zanik centralnego widzenia w moim lewym oku. Badanie OCT ujawniło torbiel odpowiedzialną za utratę centralnego widzenia.
Wizja igły penetrującej moje oko
Udałem się do okulisty, który po zbadaniu zalecił kolejną kurację sterydami. Jeśli jednak ta metoda okaże się nieskuteczna, konieczne będzie poddanie się leczeniu za pomocą iniekcji doszklistkowych inhibitora VEGF. Samo wyobrażenie sobie igły penetrującej moje oko przynosiło gwałtowny ból i niepokój. Choć lekarze zapewniali o bezpieczeństwie procedury, strach przed nieznanym i potencjalnym dyskomfortem był przytłaczający.
Powiedziałem nie !!!
Jeśli sam nie odkryję przyczyny moich problemów, zdecyduję się na ryzykowny zabieg iniekcji do oka. Miałem serdecznie dość cyklicznego przyjmowania sterydów, które przynosiły ulgę jedynie na chwilę. Zdecydowałem, że nadszedł czas, by dogłębnie zagłębić się w naukowe aspekty mojej dolegliwości. Postanowiłem:
Co mówiła nauka?
Przeglądając dostępną literaturę, nieustannie napotykałem informacje na temat zeaksantyny i luteiny. Te karotenoidy pełnią funkcję filtru ochronnego dla oka, absorbujejąc szkodliwe dla wzroku światło niebieskie i wykazując silne właściwości przeciwzapalne dla plamki żółtej. Ironią losu było to, że głównym sprawcą ich eliminacji z mojego oka było słońce, wiatr oraz światło niebieskie emitowane przez monitory. Jako programista spędzałem przed ekranem niezliczone godziny, nie zdając sobie sprawy z tego zagrożenia.
Efekty były zaskakujące
Zainspirowany odkrytymi informacjami, postanowiłem wprowadzić zasadnicze zmiany w swoim codziennym życiu. Rozpocząłem suplementację luteiną i zeaksantyną oraz dokonałem istotnych modyfikacji w swojej diecie, wzbogacając ją o produkty bogate w te cenne karotenoidy, takie jak jajka, szpinak czy marchewka. Efekty tej decyzji przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Już po zaledwie dwóch tygodniach takiego reżimu żywieniowego zauważyłem, że moje centralne widzenie zaczęło się stopniowo regenerować.
Wzmocnienie widzenia
Od dwóch lat, tuż przed nadejściem lata, wprowadzam suplementację, aby wzmocnić poziom luteiny i zeaksantyny w mojej plamce żółtej. To zmieniło wszystko – przez te dwa lata nie doświadczyłem żadnego zapalenia spojówek. Co więcej, mój wzrok jest teraz bardziej ostry i klarowny niż kiedykolwiek wcześniej.
Podsumowanie
Podsumowując, nie mogę ukryć pewnego rozczarowania postawą mojej okulistki, która nie wspomniała nawet słowem o znaczeniu suplementacji luteiną i zeaksantyną. Z literatury naukowej wyraźnie wynika ich kluczowa rola w ochronie wzroku. W Australii, na przykład, przepisywanie tych suplementów jest standardem, zwłaszcza jako profilaktyka dla osób narażonych na niekorzystne działanie światła niebieskiego, palenia papierosów, czy nadmiernej ekspozycji na słońce. Uważam, że informacja o takiej prewencji powinna być powszechnie dostępna i promowana wśród pacjentów.